poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Call you home-London, I'm coming.


____________

Otwieram kolejny cykl z serii tych podróżniczych.
Tym razem zwiedzać będę Londyn (już drugi raz).
Miasto, które wspominam z sentymentem, w którym czuje się jak w domu, w którym na każdym kroku czają się nadzieje, marzenia, miłości, spełnienia. Łzy toną w strugach deszczu. Nie widać ich.
Zapraszam do zwiedzania razem ze mną i oglądania tony zdjęć, które ze sobą przywiozę. Mam nadzieję na drugą tonę cudownych wspomnień.





Pomyśleć ze to aż dwa lata temu...


Jeśli to czytasz pozdrawiam Cie bardzo serdecznie. 
Jamajska Mamę i CJ'a jeśli spotkam tez pozdrowię. 

czwartek, 3 kwietnia 2014

Wiosna, ach to Ty!






Bardzo długo mnie tu nie było, ale za namową Idy (tak, tak. pozdrawiam Cię serdecznie i gorąco) wracam z nowym przepisem na letnie ciasto.

Mimo, że za oknem wiosna, lato pojawia się w mojej kuchni coraz częściej. Niestety, póki co pod postacią mrożonek.

Ciasto bardzo proste w wykonaniu, nie da się pomylić. Co do pieczenia, nie jestem w stanie określić ile dokładnie. W przepisie, który umieszczę poniżej proponują by piec je 45 min. Ja natomiast piekłam je 1h 30 min (jak?!). Ciasto kompletnie nie było "zbite". Po pieczeniu ok 60 min, spróbowałam odkroić jeden kawałek i moim oczom ukazała się cudownie pachnąca, kremowa, ciastowa masa z truskawkami. Mało nie umarłam widząc to. Postanowiłam "ratować" moje dzieło, włożyłam je do piekarnika na kolejne 30 min (z tym pustym kawałkiem- odkrojonym). Pomogło. Winowajcami były mrożone truskawki, które mimo wcześniejszego obtoczenia w mące, wprowadziły ogromną wilgoć.

Ciasto nie wytrzymało nawet 2 dni, ponoć bardzo dobre. Julek i Artur potwierdzą :)

Zapraszam do wypróbowania!

                                               
Składniki:
  • 200 g masła
  • szczypta soli
  • 160 g cukru
  • 4 duże jajka
  • 200 g mąki pszennej
  • 40 g mąki ziemniaczanej lub 1 opakowanie budyniu śmietankowego lub waniliowego bez cukru
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • 600 g dowolnych owoców (np. truskawek, odszypułkowanych i przekrojonych)*
Wszystkie składniki powinny być w temperaturze pokojowej.
Mąkę pszenną, ziemniaczaną, proszek do pieczenia - przesiać, odłożyć.
W misie miksera utrzeć masło, na jasną i puszystą masę. Dodawać cukier, szczyptę soli, dalej ucierając. Wbijać jajka, jedno po drugim, ucierając po każdym dodaniu. Dodać przesiane składniki suche i wymieszać szpatułką, do połączenia się składników.
Blachę o wymiarach 20 x 30 cm wyłożyć papierem do pieczenia. Przełożyć do niej ciasto, wyrównać. Na ciasto wyłożyć owoce, rozcięciami ku górze. Posypać równomiernie kruszonką.
Piec w temperaturze 175ºC przez około 45 minut, do tzw. suchego patyczka.
Kruszonka:
  • 150 g mąki
  • 100 g masła, schłodzonego
  • 50 g cukru pudru
Wszystkie składniki wrzucić do naczynia, szybko posiekać, następnie rozetrzeć między palcami na kruszonkę. Jeśli kruszonka będzie zbyt mokra, dosypać trochę mąki.

Zdjęcia niestety kradzione, nie zdążyłam zrobić własnych. Za szybko wyparowało ;)





poniedziałek, 2 grudnia 2013


Siema! znowu wracam.
Przygnieciona natłokiem szkoły nie mam czasu na jakiekolwiek częste pisanie, ale obiecuje poprawę i proszę o rozgrzeszenie.

Jesienne wieczory wprowadziły lekką melancholię do otaczającego świata
Chcąc wybić się z codziennej szarej rutyny, postanowiliśmy wraz z moją prawą ręką- Julkiem zrobić (bo nie upiec!) tartę czekoladową. 

Zapraszam do wypróbowania! 

Składniki na spód:
  • 50 g czekolady gorzkiej, połamanej i roztopionej
  • 50 g masła, o temperaturze pokojowej
  • 2 łyżki kakao
  • 175 g ciastek digestive, pokruszonych
  • 2 łyżki cukru pudru
Formę o średnicy 20 cm wyłożyć papierem do pieczenia (spód), boki wysmarować masłem.
Wszystkie składniki na spód włożyć do food procesora (malaksera) i zmiksować na jednolitą masę. Masą ciasteczkową wyłożyć dno formy i boki do wysokości około 3 cm. Wyrównać i schłodzić.

Składniki na mus czekoladowy:
  • 150 g czekolady gorzkiej, połamanej
  • 3 duże jajka + 1 żółtko
  • 4 łyżki likieru pomarańczowego Cointreau
  • 3 łyżki cukru pudru
Czekoladę roztopić w kąpieli wodnej, aż będzie gładka i błyszcząca.
W międzyczasie białka oddzielić od żółtek. Białka ubić na sztywno, koniec ubijania dodając cukier, łyżka po łyżce i stopniowo (jak na bezy).
Do roztopionej czekolady dodać alkohol i po kolei wbijać żółtka, miksując, na zmianę z połową ubitych białek, dla rozluźnienia struktury. Dodać resztę białek i delikatnie wymieszać.
Tak przygotowany mus wyłożyć delikatnie na schłodzony spód z ciastek i włożyć do lodówki na minimum 4 godziny lub na całą noc.
Wyjąć z formy, delikatnie oddzielając nożem od boków, podawać.
___________________________________________________________________
Wszystko wydaje się być ładne, proste itd. ale jakoś nie dane nam było się skupić na robieniu tej tarty (if you know...) więc cały przepis szlag trafił i nie obyło się bez naprawdę mistrzowskiej improwizacji. 
Otóż, źle odmierzone składniki spowodowały że kremu wystarczyło ledwie na posmarowanie kruchego spodu, więc postanowiliśmy zrobić drugą warstwę z samych herbatników a na nie położyć budyń czekoladowy. 
Ważne jest to żeby nie słodzić budyniu (inaczej myślę, że ciasto wyjdzie z nas w zaskakująco szybkim tempie, ale nie zagłębiajmy się w szczegóły). 
Całość wyszła naprawdę pyszna, z pewnością powtórzymy to WEDŁUG NASZEGO PRZEPISU. 
W wersji letniej polecam z malinami, truskawkami, poziomkami lub borówkami.
Enjoy :)

teoretycznie powinna tak wyglądać. nam nie wyszło ;D

wtorek, 8 października 2013

Just a drop of water...

Duża nieobecność, wiem. Przepraszam za nią.
To chyba dlatego, że szkoła się zaczęła. Tak raczej tak.

Mimo natłoku zajęć z przyjemnością tu wracam by opowiedzieć Wam o kolejnych podróżach i przepisach na nowe, pyszne ciasta. 
Seria z Izraela jeszcze się nie skończyła (obiecuję, że w weekend wstawię kolejne zdjęcia z mojej podróży), ale postanowiłam że dziś pokażę Wam coś dawno obiecanego.
W jeden z wrześniowych weekendów wybraliśmy się z najcudowniejszą ekipą pod Słońcem nad Zalew Sulejowski. 
Brzmi niepozornie, ale było magicznie!
Przerobiliśmy dosłownie każdy typ pogody, trochę popływaliśmy, zjedliśmy sernik o konsystencji ptasiego mleczka, a co najważniejsze wykorzystałam całkowicie możliwy limit śmiechu.




dzielni żeglarze z funkcją wędkowania.








prywatna fundacja dobrego melanżu.

W kolejnym poście poznacie przepis na noweulubionepyszne ciasto, a niedługo wracamy znów do Izraela. 
Do zobaczenia!

niedziela, 22 września 2013

Ciąg dalszy Jerozolimy i Betlejem.
Kolejny dzień zwiedzania za mną.
Dziś oprócz miejsc sakralnych (Groty Mlecznej, Drogi Krzyżowej, Góry Oliwnej, etc.) odwiedziliśmy także targ, który jak zwykle mnie urzekł (to moje ulubione miejsce w każdym kraju arabskim).
Zapachy przypraw, przekrzykujący się handlarze, wszechobecna tutejsza muzyka i masa kolorowych szalików powiewających leniwie na wietrze, tworzą niepowtarzalny klimat.
 Już jutro relacja z Nazaretu, zapowiada się ciekawie.
Warunki iście spartańskie, ale czy ktoś mówił że będzie wygodnie?


















sobota, 21 września 2013

Izrael, part 1

W końcu w swoim raju.
Spełniam swoje marzenia już od 3 dni i nie mogę sobie wyobrazić powrotu do rzeczywistości.
O wyjeździe do Izraela marzyłam od 8 lat.
I oto jestem, w Ziemi Obiecanej.

Kocham tu wszystko.
Najbardziej ortodoksów na których tak czekałam.
Kocham ich kulturę, tradycje, sposób reagowania na przeróżne zwyczajne sytuacje.

Po wyczerpującej podróży dotarliśmy do Jerychu, w którym spędziliśmy pierwszą noc.
Cudowny hotel niczym nie dorównuje temu miejscu w którym śpię teraz.
Tuż po pierwszym noclegu w luksusach, kolejne dwie noce spędziliśmy w Jerozolimie.
Hostel jest typowo pielgrzymkowy, ale co najważniejsze śpię tuż przez ścianę (dosłownie!!!) z sanktuarium przyjścia na świat Jezusa.
Odwiedziłam już milion kościołów i miejsc sakralnych, drugie tyle jeszcze przede mną.
Widziałam także długo wyczekiwaną Ścianę Płaczu, a pod nią pogrążonych w modlitewnym transie ortodoksyjnych Żydów. Ani trochę się nie zawiodłam wręcz przeciwnie.

Pogoda wciąż się utrzymuje na stopniu powiedziałabym "aż za dobrym"- 30*C
Jutro jedziemy do Betlejem.
Co nas czeka? Również jestem ciekawa!







Dosłownie kilka zdjęć tak na starter, niedługo pojawi się cała galeria więc zapraszam serdecznie już teraz do oglądania!